Omlet z sześciu jaj

Omlet z sześciu jaj

autor: augustyn

19.02.2017


Stadło nasze w pewnym momencie ewoluowało w kierunku czegoś na kształt republiki babskiej. Na co dzień trzy samice, kot bez jajek i ja. Ja, samiec z jajkami. Jednak jakoś wcale się nie czułem królem dżungli.

Proporcje płci zaczęły się zmieniać z przybyciem Joszka. I wcale nie optowałem za tym, że ma być samiec. Tylko się zgodziłem. I Joszko okazał się naszą gwiazdką zaranną, światełkiem w tunelu, nadzieją na dobrą zmianę, mesjaszem, wyrocznią, niemym, choć chwilami hałaśliwym prorokiem, naszym mistrzem, sensei. Dziękujemy ci, o Joszko.

Nowe

Pojawiło się nowe zwierzydło. Małe, szare i wyłazi z piwnicy. Tak samo, jak moje Dziwadło, tylko boi się mnie inaczej. Puszy się, jeży, prycha, fuka i wygina ciało. Próbuję nim się pobawić, ale niezbyt się nadaje. Pazury ma ostre. I używa ich. Szczęściem jestem szybki i potrafię uniknąć zranień. Nie to, co nieporadne Dziwadła.

Od paru dni jest u nas Piwnik. Młody, szaro-bury, pręgowany dachowiec, który w czasie ostatnich mrozów i zamieci przypałętał się do budy na podwórku. A że mrozy u nas tęgie, to wiadomo, bo przecie biegun zimna jest ledwie 60 kilometrów na północ. Masurianie oczywiście serce od razu zmiękło i kotek, zagoniony przez Joszka na drzewo, powędrował na przechowanie do piwnicy, gdzie mam biuro. Po długotrwałym pięciodniowym szukaniu dla niego nowego domu, kiedy się odrobinę zaaklimatyzował i przestał popadać w ciągłe konflikty z resztą czworonogów usłyszałem:

– No to on chyba już zostanie u nas.

Czy kogokolwiek to zaskoczyło? Piwnicznik, Gandalf, Piwnik Gandalf, Piwnik – tak ewoluowało jego imię przez pierwsze dwa dni. Piwnik jest wdzięcznym kotkiem, który nie wybrzydza, jeśli chodzi o karmę. Właściwie to wtranżala wszystko, co dostanie. Wydaje się być po przejściach. Może ktoś go bił, może był w domu z dziećmi, które traktowały go jak pluszaka, może doświadczył czegoś innego, co sprawiło, że czasami kuli się przy gwałtowniejszym poruszeniu, podniesieniu ręki. Gwałt w ruchu wyraźne mu coś przypomina.

Stowarzyszenie Tuboli

Jest nas więc teraz trzech dwujajecznych. Trwają procesy decyzyjne, czy należy Puszkina uznać za członka. Minusem jest to, że nie ma jajek. Plusem to, że tylko jajek, więc na członka się nadal nadaje. No i w końcu to samiec, a nie  tylko jajka tworzą mężczyznę. Wydaje mi się, że przeważy opcja „za”, bo w końcu nie wiadomo, jak długo i kto zachowa swoje jajka na miejscu. Joszko i Piwnik dorastają i może być tak, że się pod pantofel nie zmieszczą. Wtedy konieczne będzie, dla dobra reszty inwentarza utemperowania któregoś z nich. Uhm, nie wykluczamy tak drastycznych środków. Na razie cieszymy się tym, co mamy. Jeszcze mamy.

Stowarzyszenie Tuboli oficjalnie zostało powołane. Joszko został prezesem, Piwnik wiceprezesem, Puszkin członkiem, a ja sekretarzem. Celem stowarzyszenia jest takie manipulowanie żeńską częścią stadła, aby z naszych jajek nie powstał omlet. Moszna? Moszna!

Prezes

Prezes – pasuje, jak ulał.
Jestem rozdarty. Prezesostwo to należne mi wyróżnienie, ale czuje w tym jakiś podstęp.  Coś wisi w powietrzu. Coś ostrego. I nie jest to zapach chilli. Coś wisi, coś jak topór albo gilotyna. Snuje się odległy zapach krwi. A nie, to tylko micha z barfem!

Misja

Bardzo się staram, żeby nie usłyszeć:

– Nie wkurzaj mnie, bo ciebie też umówię na sterylizację!

Ostatnio jednak dowiedziałem się, że tak po prawdzie to kastracja grozi mi tylko wtedy, kiedy zacznę znaczyć teren moczem. A w takiej sytuacji to już chyba wolałbym eutanazję.

Widzieliście serial The Knick*? Jeśli nie, to polecam i nie czytajcie tego, co poniżej, bo zdradzę motyw z jednego odcinka. Pojawił się tam lekarz – psychiatra, który widział jedną dominującą przyczynę większości dolegliwości swoich pacjentów. Uważał, że większość (wszystkie?) problemów psychicznych jest następstwem sepsy powstałej z psujących się zębów. Profilaktycznie należy więc wyrwać pacjentowi wszystkie zęby.

Jest u nas taki dość duży, nowoczesny gabinet weterynaryjny. Odwiedziłem go  tylko raz. Drugi raz nie pójdę, bo jestem zbyt wrażliwy. Po tej jednej, może półgodzinnej wizycie, po krótkiej rozmowie, zostało we mnie takie wrażenie, że forsuje się tam jedną podstawową, uniwersalną metodę na bardzo szerokie spektrum dolegliwości. Ekstrakcja, owszem, ale nie zębów, a jajek. Ciach ciach i problem z głowy. Swoją drogą muszą być w tym świetni – doświadczenie zapewne największe w regionie.

Sikam

Mam, używam, nie dam sobie obciąć. Howgh!

Konkurs z nagrodą w postaci dowolnego zdjęcia Joszka

Mamy z masurianą odmienne zdanie na temat tego, na ile zrozumiała jest nazwa Stowarzyszenia Tuboli. Pomożecie?

W komentarzach na przykład.

PS. Dziwadło chciało mnie namówić na fotke w negliżu, ale powiedzialem,  że futra nie zdejmę.

* The Knick w Filmwebie


Podziel się, udostępnij, skrytykuj, albo pochwal, jeśli wolisz.

Komentarze


W jakiś sposób podobne: