
Alarm pierwszego stopnia
autor: augustyn
02.10.2017
Buszujący w trawie
Koniec leżenia na wykoszonej trawie nad jeziorem. Na chwilę zawieszam rekreację i ruszam szybko do Joszka. Spieszę się, bo na sąsiedniej działce rozgrywa się jakiś dramat. Joszko obskakuje coś w wysokiej trawie. Podekscytowany nie szczeka – ujada. Podskakuje, próbując sztywnymi przednimi łapami postraszyć coś i zmusić do działania. Wsadza w trawę łeb i gwałtownie zabiera.
Jakieś małe zwierzę, ptak może, jeż, może szerszeń, bo interesują go wszelkie bzyczące kwiatowe zeppeliny. Może żmija? Na naszym terenie chyba nie występuje, ale pewności nie mam*. Spieszę się, żeby to coś nie zrobiło mu krzywdy, albo on nie zrobił krzywdy temu czemuś. Zerkam w dół. Nic. Jaszczurka? Mysz?
Seek and destroy
Joszko przestał się wydzierać – czeka. Nachylam się, próbują ustalić przyczynę tego alarmu. Rozgarniam ostrożnie trawę. Ciekawość mnie zjada, a tu ani śladu zwierzaka. Uciekł chyba, czyli raczej gryzoń jakiś lub jaszczurka.
A jednak nie! Dostrzegłem wreszcie. Mam. Biorę delikatnie w dłoń, żeby zrobić fotki, bo śliczne jest. Joszko szczęśliwy lekko biegnie za mną. Proszę Państwa, oto Potwór. Przez duże O.
* Wikipedia twierdzi, że żmije występują w całej Polsce.
Komentarze
W jakiś sposób podobne:
Kategorie:
