Alarm pierwszego stopnia

Alarm pierwszego stopnia

autor: augustyn

02.10.2017


Alarm! Zagrożenie! Uwaga! Tutaj! Mam to! Pilnuję, nie zdoła uciec. Alarm! Szybko, dalej. Nie ucieknie, ale baczność mieć trzeba. Alarm!

Pędzi Joszko, pędzi.

Buszujący w trawie

Koniec leżenia na wykoszonej trawie nad jeziorem. Na chwilę zawieszam rekreację i ruszam szybko do Joszka. Spieszę się, bo na sąsiedniej działce rozgrywa się jakiś dramat. Joszko obskakuje coś w wysokiej trawie. Podekscytowany nie szczeka – ujada. Podskakuje, próbując sztywnymi przednimi łapami postraszyć coś i zmusić do działania. Wsadza w trawę łeb i gwałtownie zabiera.

Jakieś małe zwierzę, ptak może, jeż, może szerszeń, bo interesują go wszelkie bzyczące kwiatowe zeppeliny. Może żmija? Na naszym terenie chyba nie występuje, ale pewności nie mam*. Spieszę się, żeby to coś nie zrobiło mu krzywdy, albo on nie zrobił krzywdy temu czemuś. Zerkam w dół. Nic. Jaszczurka? Mysz?

Osa

Seek and destroy

Tu jest. Działaj! Dziwadło czasami sprawia wrażenie, jakby ślepe było. Ja się ślepy urodziłem, ale szybko mi ta ślepota przeszła, a ono całe życie takie upośledzone? No tam. Tam. Łap.

Joszko przestał się wydzierać – czeka. Nachylam się, próbują ustalić przyczynę tego alarmu. Rozgarniam ostrożnie trawę. Ciekawość mnie zjada, a tu ani śladu zwierzaka. Uciekł chyba, czyli raczej gryzoń jakiś lub jaszczurka.

A jednak nie! Dostrzegłem wreszcie. Mam. Biorę delikatnie w dłoń, żeby zrobić fotki, bo śliczne jest. Joszko szczęśliwy lekko biegnie za mną. Proszę Państwa, oto Potwór. Przez duże O.

Gąsienica

Potwór, przed duże O.

* Wikipedia twierdzi, że żmije występują w całej Polsce.


Podziel się, udostępnij, skrytykuj, albo pochwal, jeśli wolisz.

Komentarze


W jakiś sposób podobne: