Krok sprężysty, niespieszny jednak. Powłóczysty, ale nie powłóczący, jak bywa czasem u dużych psów. Dynamiczny, lecz bez nerwowości, którą mają niektóre małe psy. Nie ma w nim krzty ociężałości, której można by się spodziewać po takich gabarytach. Choć może tego nie widać, kiedy idzie, to jest zwinny, skoczny i szybki. Jak Lennox Lewis u szczytu swojej kariery. Taki wielki a taki sprawny.
Któregoś razu czekając na na decyzję, a raczej kolejną zmianę decyzji masuriany, stałem grzecznie i cierpliwie, trzymając bezwstydnie w zgięciu łokcia pełen kocich saszetek rossmannowy koszyk. Metodą bezmyślnego rozglądania się po okolicznych półkach, czytania bez zrozumienia etykiet, podziwiania tandetnych zakrętek perfum medytowałem. Technika eksterioryzacji mózgu. Moje odkrycie.
Wstaję, odstawiam do zlewu kubek z wilgotnymi fusami po parzonej na modłę peerelu kawą. To sposób niezdrowy ponoć, nieoddający ani smaku, ani aromatu kawy, ale tak właśnie lubię. Choć czasami wypijam i dobre ponoć espresso, czasami zamiast biegania do kuchni, parzę sobie kawę z ekspresu, to i tak najbardziej lubię kawę, po której wypiciu widzę na dnie brązową breję. Odsączam resztkę płynu, a na ściance oglądam wysunięty na pożegnanie wilgotny język z fusów.
Półtorej minuty, II stopnień mocy mikrofalówki, pełna szklanka mleka, solidna garść płatków kukurydzianych. Błyskawicznych chyba. Przepis na udane śniadanie tornjaka. Zdrowe i pożywne – takie slogany propagandowe docierały do mnie w dzieciństwie. A może to tylko chodziło o samo mleko? Pij mleko! I raczej dotyczyło jakichś innych płatków. I używaliśmy wtedy surowego mleka. Współczesne, pasteryzowane to ponoć właściwie wyrób mlekopodobny.
Kiedy podchodzi się do ogrodzenia i patrzy na wprost, to samych prętów nawet się nie dostrzega. Kiedy jednak obraca się głowę i patrzy w bok, okazuje się, że widok przesłania stalowa ściana. Oznacza to, że stoi się zbyt blisko. Trzeba odsunąć się o pół kroku, może krok. Wtedy spoza ażurowej przesłony ukaże nam się lekko tylko niewyraźny świat.